Sukienkę uszyłam już parę lat temu, swoje to ona przeszła, nie jedno wesele i parę mniejszych wyjść. Korzystałam z wykrojów Burdy z 2007 roku, o kurcze to już sześć lat temu, wydaje mi się jak to by było wczoraj. Tkanina to cienka tafta, chyba nie do końca trafiona, trochę się rozłazi na szwach, ale po kilku weselnych szaleństwach to musi . Sukienka jest na podszewce, z tyłu kryty zamek, w dole sukienki są zakładki chwycone ręcznie po dwa razy. W sumie jestem z niej zadowolona, najbardziej lubię ją nosić z różowy płaszczem.
Z dodatkiem różu.
Wersja na co dzień ze sweterkiem i balerinami .
Dwór w całej okazałości, niestety trochę zniszczony.